Komentarz o byciu uboższym kuzynem skwitował tylko pełnym politowania pokiwaniem czółka. Biedny ślimak widocznie nie znał się zbyt dobrze na polityce krainy, skoro brał go za ubogiego lub w jakimkolwiek stopniu gorszego. Każdy, kto słyszał o Lordzie Zgniłej Śliwie, a słyszał o nim każdy, kto o nim słyszał, wiedział, że drugiego tak wspaniałego, szlachetnego, cudownego, inteligentnego i co najważniejsze skromnego ślimaka próżno było szukać na tym świecie. On, Lord Zgniła Śliwa był w końcu półbogiem wśród ślimaków, był prawdziwym herosem, władcą i dobrodziejem. Kiedy słyszał te wszystkie ślimaki uważające się za lepsze, zalewała go fala politowania i prawdziwego smutku - jak zamkniętym na świat i napuszonym trzeba być, aby uznawać się za lepszego od innych? Powinni brać przykład z Lorda i potulnie zajmować swoje miejsce na świecie, narzucone im przez bogów, akceptując to, kim są w pełni i bez sprzeciwów. Zgniła Śliwa nie prosił o bycie celebrytą czy szlachetnie urodzonym, jednak najwidoczniej niebiosa wyczuły jego skromny i bezproblemowy charakter jeszcze zanim pojawił się na tym świecie i postanowiły obdarzyć go tymi funkcjami, jako najbardziej odpowiedniego z ślimaczego narodu.
Ah ta młodzież. Lord Zgniła Śliwa pamiętał, jak on sam do niej należał, choć on oczywiście nigdy nie korzystał z używek, gdyż był perfekcyjnym młodym kawalerem. Czasem tęsknił do tego okresu. Zupełnie, jakby było to tak niedawno, zdawała się mówić mu pamięć. Być może dlatego, że faktycznie było, ale Lord Zgniła Śliwa decydował się ignorować ten fakt. - Mój drogi, sądzę że powinieneś na chwilę schować się w muszli i przespać.
- Krajobraz rozciągający się wokoło, tańczący w powietrzu pył, grzyby i kamienie! Górski krajobraz godny poety, skromnego acz z wyczuciem stylu. - odparł niebieskiemu. Rozumiał, że ci z soli nie mieli takich piękności u siebie, jednak czy to nie powinno tym bardziej skłaniać ich do doceniania tych tutaj?